Do kogóż więc mam przyrównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci siedzących na rynku i mówiących sobie nawzajem: Przygrywaliśmy wam na flecie, a wyście nie tańczyli, zawodziliśmy żałośnie, lecz wyście nie płakali. Przyszedł Jan Chrzciciel. Nie jadł chleba i nie pił wina. I powiedzieliście: czarta ma. Przyszedł Syn Człowieczy: jadł i pił. Wtedy powiedzieliście: Oto żarłok i winopijca, przyjaciel celników i grzeszników. Lecz mądrości przyznały słuszność jej dzieci.
Mesjasz wedle słów Chrzciciela miał być nade wszystko surowym sędzią. Wystarczy przypomnieć wyrażenia o „nadchodzącym gniewie”, o „siekierze przyłożonej do korzenia drzew” (por. Łk 3, 7.9), aby wyciąć każde, które „nie wydaje dobrego owocu” (Łk 3, 9). Jezusowi nie zabraknie w odpowiednich momentach stanowczości, a nawet surowości w przypadku uporu i sprzeciwu wobec Słowa Bożego, nade wszystko jednakże głosi On „dobrą nowinę ubogim”, a przez swoje czyny i cuda objawia zbawczą moc Boga, miłosiernego Ojca, wobec ludzi. W odpowiedzi Jezusa na pytanie Jana pojawia się inny jeszcze, godny podkreślenia element, a mianowicie to, że Jezus raczej unika nazywania siebie Mesjaszem. Tytuł ten bowiem w ówczesnym kontekście społecznym nie był jednoznaczny: pojmowano go przeważnie w sensie politycznym. Dlatego Jezus pragnie, ażeby samo to, co czyni i czego naucza, przemówiło i wzbudziło wiarę.
Aud. gen., 25 XI 1992